Jacek Dehnel. KOSMOGRAFIA. XVI. KARTAGINA - Zapraszamy - Biblioteka Narodowa

EN

Jacek Dehnel. KOSMOGRAFIA. XVI. KARTAGINA

Fragment zachowanego cząstkowo inwentarza skarbca Kartaginy, noszący pieczęć głownego skarbnika Hamilkara I, Gyzgesa (ok. 509 r. p.n.e., kiedy podpisano wzmiankowany w tekście traktat z Rzymem)

[…]

„Podziw” albo „Złote królestwo”

Rzymianie, podpisawszy układ z królem Hamilkarem, przysłali bogate dary, wśród których największy zachwyt dworu wzbudziła żywa podobizna wysp, które odtąd miał y należeć do przesławnego królestwa. Wykonał ją stary mistrz z wyspy Sykulów imieniem Didlos, który nie jest jednak ani Sykulem, ani Elymem, ani Sykaninem, ale Grekiem pochodzącym z Krety lub, jak twierdzą inni, z wyspy Rodos. Tam bowiem, jak mówią podróżnicy, nie tylko w pałacu władcy, ale na każdym rogu ulicy widzieć można automata, co mogą poruszać to stopą, to ręką marmurową, to oczami, tak, że zdają się oddychać jakby były żywe. Jedni twierdzą, że mieszkańcy tej wyspy otrzymali sekrety budowania ruchomych światów i posągów prosto od swojego bóstwa, inni – że nauczyli ich tego Egipcjanie, jeszcze inni – że sami posiedli te tajemnice, dokonując wielu mozolnych prób.

Ów dar, zwany słusznie „Podziwem”, wykuty został misternie ze złota i srebra. Spoczywa na nosidłach z cedrowego drzewa, również sadzonych złotem i srebrem w piękne wzory. Wyżej ze srebrnej tafli Morza wyrastają złote skały. Są to wybrzeża Kartaginy, wyspa Sykulów i wyspa Sardów, każda z maleńkimi miastami, portami, wioskami i świątyniami, odrobionymi kunsztownie tak, jakby zamieszkiwały je ludy nikłe i liczne jak piasek. Tam, gdzie płyną rzeki, w kanalikach migoce płynna rtęć, tam zaś, gdzie stoi miasto Inessa, a z ziemi dobywa się ogień, płonie ogień prawdziwy. Kto odkryje górę jak pokrywę, ujrzy wokół ognia figurki: cyklopów, wykuwających żelazo w otchłani Inessy. Jeśli uruchomi się mechanizm, podnoszą oni i opuszczają młoty. Po srebrnej tafli mkną wtedy bezpiecznie małe złote stateczki, wiozące ziarno, amfory i ryby, a kiedy dopłyną do portu przeznaczenia, zawracają ze swoim ładunkiem. Tak łączą sardyjskie Sulci, Norę, Caralis, Olbię i Tharros z sykulskimi Soluntum, Selinus, Acragas, Panormus i Gelą, a te z kartagińskimi: Utiką, Achollą, Thapsus, Leptis i samą Kartaginą, najznaczniejszą ze wszystkich miast, z figurą Elissy ozdabiającą port.

Dookoła, z czterech stron świata widać wystające ponad morze cztery dmące głowy, czyli cztery wiatry, które Grecy nazywają Boreas, Notus, Zephyrus i Eurus. Jeśli kto nawet nie przyłoży palca do ich warg i nie poczuje powiewu, usłyszy ich rozgłośny poświst. Między nimi zaś całe niemal przesławne królestwo Kartaginy, któremu nie brakuje niczego. Są tu i morskie potwory, i bestie rozmaite w górach, i syreny skrzydlate, siedzące na skałach, i procesja idąca ze świątyni. Brak wszakże choćby jednego wojennego okrętu czy maszerujących wojsk, odtąd bowiem dzięki traktatom zawartym między Rzymem a Kartaginą ma panować między nami wieczysty pokój.

[...]

UDOSTĘPNIJ: