Jacek Dehnel. KOSMOGRAFIA. XVII. EGIPT - Zapraszamy - Biblioteka Narodowa

EN

Jacek Dehnel. KOSMOGRAFIA. XVII. EGIPT

Symmachus Berber „Dialogi aleksandryjskie”
Dialog VI: „Geograf i kapitan” (oryginał ok. 80–100 r.; tu zachowany w British Library fragment w późniejszej redakcji, gdzie geograf został utożsamiony z Klaudiuszem Ptolemeuszem, w rzeczywistości będącym podówczas małym dzieckiem)

[…]

Kapitan Skordopordonikos:
Bierzże te papirusy, rzuć na węgle i upiecz na nich jakąś smaczną rybę, bo na nic lepszego się nie przydadzą.

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
Czy widział świat większego głupca? Oto wynik wielu lat pracy, mozolnych ustaleń, ślęczenia po nocy, pomiarów, sprawdzania opisów, dokonanych przez sławnych podróżników.

Kapitan Skordopordonikos:
Ja to w takim razie nazywam latami zmarnowanymi, nocami zmitrężonymi na próżno, pomiarami i ustaleniami niczego zgoła.

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
Niczego?

Kapitan Skordopordonikos:
Niczego. To, co dla piechura czy konnego może być pomocą – jako że każda bita droga jest podobna innej bitej drodze – nie będzie nijaką pomocą dla żeglarza. Jedna morska mila drugiej jest nierówna.

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
Zapewniam, że jest równa, więcej, że każda mila morska jest równa każdej mili lądowej.

Kapitan Skordopordonikos:
Wydaje ci się, że świat i morze to placek, który możesz zmierzyć z lewa na prawo i z góry na dół, i przez który możesz przejść jak mrówka? Nic bardziej błędnego. Wyobraź sobie, że wypływam dziś z Aleksandrii z ziarnem po wino z Attyki, dajmy na to – do Pireusu. Patrzę na twój świstek i mówię: łaskawi bogowie, wspaniale, widzę teraz, że moja droga będzie krótsza niż zazwyczaj! Starczy jedynie minąć Kretę po lewej, Therę i Milos po prawej, i już jestem w Pireusie, a zaoszczędzone dni mogę przepędzić na zbijaniu bąków w tawernie Ślepego. Tymczasem nikt przy zdrowych zmysłach nie puści się na tyle dni tułaczki bez przybijania do brzegu, bez dostępu do źródeł, na igraszkę wichurom i burzom, i morskim potworom. Muszę zatem płynąć, jak zawsze, z Aleksandrii do Tamiat, z Tamiat do Askalonu, z Askalonu do Diospolis, z Diospolis do Laodycei i tak dalej, wzdłuż wybrzeży Cylicji, Lykii, łańcuchem wysp aż do Peloponezu.

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
A czy ja ci każę płynąć, jak szaleńcowi, na pełne morze? Płyń sobie wzdłuż wybrzeży, zawijaj do przystani. Mając jednak w ręku mapę, będziesz wiedział, ile dzieli cię od kolejnego portu.

Kapitan Skordopordonikos:
Najwyraźniej już zrozumiałeś, że podróż jest tak naprawdę linią, wijącą się wzdłuż brzegów, którą każdy kapitan ma w głowie, a nie najkrótszą kreską łączącą dwa punkty. Ale dobrze, wyobraźmy sobie, że chcę swoje ziarno dowieźć nie do Attyki, a do Pentapolis w Lybii Superior, prosto wzdłuż wybrzeża. Powiesz mi zatem, ile dni będzie trwała podróż?

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
Oczywiście, jeśli tylko powiesz mi, ile mil przepłyniesz w ciągu jednego dnia.

Kapitan Skordopordonikos:
Jakiego dnia? Letniego, czy, nie daj bogowie, zimowego?

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
Powiedzmy, że letniego. I powiem ci wówczas, ile ta podróż będzie trwała latem.

Kapitan Skordopordonikos:
Z wiatrem sprzyjającym, czy przeciwnym? Ze zbliżającą się nawałnicą czy w dzień spokojny? Z dogodnie położonym portem, w którym zacumuję na noc, czy zbyt bliskim lub zbyt dalekim?

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
Czyż jestem wieszczkiem, czy geografem? Powiedzieć ci mogę, ile mil dzieli cię od kolejnego portu, ale nie powiem ci, czy czekają cię sprzyjające wiatry.

Kapitan Skordopordonikos:
Nic mi zatem nie powiesz, bo nie wiesz też, czy między portem, w którym cumuję, a tym, w którym cumować zamierzam następnej nocy, nie ma burzy, czy piratów, czy syren lub innych potworów.

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
To wiedzieć może tylko wieszczek.

Kapitan Skordopordonikos:
Kto pół życia spędził na morzu, pozna z daleka piracki statek, wyczuje zbliżającą się burzę i wie, gdzie mieszkają potwory. A czy ty narysowałeś je na swoich mapach?

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
Czy są one jak wyspy lub przylądki, lub miasta, które nie mogą się przenieść, odpłynąć lub odlecieć? Jakiż sens malować na wyspie morskiego węża, który dzień później może grasować gdzie indziej?

Kapitan Skordopordonikos:
A czy zaznaczyłeś na mapie niebezpieczne rafy, mielizny, groźne skały? Czy też morze jest tylko równomierną, niebieską plamą?

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
Nie sposób zaznaczyć każdej rafy i mielizny! Całe moje życie musiałbym zmarnować na rozmowy z kapitanami po to tylko, żeby dokładnie narysować same tylko wybrzeża Morza Egejskiego.

Kapitan Skordopordonikos:
A po cóż marnować życie na to, skoro można je zmarnować na rysowanie bezużytecznych świstków! Sam widzisz, że ja, który tyle już lat pływam z Aleksandrii na Peloponez i znam tam każdą rafę, skałę i mieliznę, nie dam się zastąpić kawałkiem papirusu.

Geograf Klaudiusz Ptolemeusz:
Ale inny żeglarz, mający ten papirus, mógłby należycie poznać drogę.

Kapitan Skordopordonikos:
Gdzieżby. Po co mu świstek, skoro ma gwiazdy? I skoro pływał już tam jako majtek? Nie sądzisz chyba, że ktokolwiek puściłby swój ładunek zboża, wina czy oliwy na statku dowodzonym przez kogoś, kto w życiu jeszcze nie płynął między portem, z którego wyrusza, a tym, do którego ma dotrzeć? Zostaw te nowinki dla piechurów. Na morzu twoje wynalazki do niczego się nie przydadzą. Wierz mi, jakem stary Skordopordonikos: ta nowinka się nie przyjmie.

[...]

UDOSTĘPNIJ: