Jacek Dehnel. KOSMOGRAFIA. XIX. Bizancjum - Zapraszamy - Biblioteka Narodowa

EN

Jacek Dehnel. KOSMOGRAFIA. XIX. Bizancjum

Krótka historia relikwii św. Demetriusza z Galacji, spisana przez Liutpranda z Cremony (ok. 922–972 r.), Lombardczyka, posła Berengara II z Ivrei

Święty Demetriusz, pustelnik i teolog, już za życia otaczany czcią, po śmierci której towarzyszyły liczne znaki na niebie i ziemi, został złożony w pobliżu swego eremu pod Koramą, w górach Kapadocji. W miarę jednak jak sława jego cudów zataczała coraz szersze kręgi, ciało jego dobyto z ziemi, kości obmyto w pachnidłach, owinięto purpurowym jedwabiem i przeniesiono do samej Koramy. Wówczas to Pelagiusz, biskup Tiany, uprosił dla swojej katedry prawe ramię Demetriusza wraz z dłonią, inny zaś biskup, Michał z Sebasty, wysławszy posłów z podobną prośbą, otrzymał jedynie lewą stopę.

Mieszkańcy Sebasty, którzy musieli zadowolić się poślednią częścią Demetriusza, powzięli wielką obrazę – nie dość im było, jak widać, relikwii Czterdziestu Męczenników – toteż w ysłali do Koramy dwóch złoczyńców, Filippikosa i Justyna, którzy podawali się za kupców oliwy. Oni to, zakradłszy się nocą do katedry, skraść mieli skrzyneczkę ze świętymi kośćmi i unieść ją do Sebasty. W Koramie jednak powiadają, jakoby biskup Piotr, ostrzeżony we śnie przez anioła, że do miasta przybyli bezbożni świętokradcy, polecił nocą zabrać prawdziwe kości Demetriusza i ukryć je pod własnym łóżkiem, w skrzyneczce zaś złożyć szczątki jakiegoś złoczyńcy, którego stracono pod Bramą Ankyrską. Jak było naprawdę nie wie nikt, ale relikwie koramskie czczą dziś jedynie Koramczycy, z tym ich zatem zostawmy i opiszmy dalej, co działo się z ciałem świętego męża, wykradzionym przez Sebasteńczyków.

Michał, biskup Sebasty, publicznie rozgrzeszył owych Filippikosa i Justyna, po czym skrzyneczkę przeniesiono w wielkiej procesji do tamtejszej katedry i złożono obok ciała świętego Błażeja, biskupa i męczennika, którego w owym mieście zabito, rozczesując jego ciało na kawałki żelaznymi grzebieniami. Niedługo jednak mogli się Sebasteńczycy cieszyć – całym niemalże, bo pozbawionym tylko prawego ramienia – ciałem świętego pustelnika. Metropolita i egzarcha, rezydujący w Cezarei Kapadockiej, któremu Koramczycy poskarżyli się na zuchwałą kradzież, wciąż wszakże twierdząc, że prawdziwe szczątki zdołali ochronić, rozwiązał spór, każąc przenieść większość relikwii do Cezarei, w Sebaście pozostawiając jedynie przywiezioną tam uprzednio stopę i dodając na pocieszenie lewą dłoń.

Wkrótce jednak pod Cezareę podeszli Persowie i złupili ją srodze, a relikwie, dla ich kosztownych opraw, zapakowali do sakw, przytroczonych do koni. Jakie jednak było zaskoczenie nieszczęsnych mieszkańców miasta, kiedy w trzy dni później pewien pastuszek przyniósł biskupowi i wszystkim pozostałym przy życiu duchownym relikwiarze wraz z sakwami, które za sprawą cudu spadły z perskich wierzchowców. Więcej, powiadają, że do wykucia opraw tyle użyto złota i drogich kamieni, że ważyły one tyle, co dorosły mężczyzna, a mimo to młody pastuszek, liczący sobie lat ledwie dwanaście, niósł je przez dziewięć mil bez wysiłku, jakby niósł piórko.

Ledwie Cezarea zdołała się odbudować, podeszły pod jej mury wojska Arabów pod wodzą Moawiji, które wielkie uczyniły tam spustoszenie, a kościół świętego Bazylego, w którym złożono ciało owego Demetriusza, splądrowały, spaliły i zburzyły, biskupa zaś, Focjusza, zamordowały w najplugawszy sposób. Pół wieku minęło, kiedy jego następca na tronie biskupim, niejaki Teodozjusz, miał sen następujący. Ukazał mu się Demetriusz, we włosiennicy, z długą, siwą brodą, i powiedział: „Ludu Cezarei, myślisz, że bezpowrotnie straciłeś moje relikwie i opłakujesz mnie, tymczasem nigdy was nie opuściłem. Zanim Arabowie zabili biskupa Focjusza, polecił on ukryć moje kości w podziemiach. Każ, Teodozjuszu, wykuć ze srebra młotek, zejdź do krypt kościoła świętego Bazylego i należycie opukaj ściany, a tam, gdzie odpowie ci głuche echo, znajdziesz moje kości, nietknięte.” Jak mu rozkazał Demetriusz, tak Teodozjusz uczynił. Trzy dni cała Cezarea pościła i wznosiła modły, a na trzeci dzień biskup Teodozjusz, trzymając w dłoni srebrny młotek zszedł do podziemi i po niedługiej chwili wrócił z nich, niosąc w ręku kości, zawinięte w zetlały, purpurowy jedwab.

Od razu jednak zauważono, że w zawiniątku brakowało czaszki. Wówczas to wyszła z tłumu pewna wdowa powiedziała, że jej matka wspominała często, jakoby w trakcie oblężenia przyjęła od młodego diakona czaszkę świętego na przechowanie, nikt jednak nie wierzył w tę opowieść. Na wszelki jednak wypadek nikt czaszki nie wyrzucił ani nie pogrzebał, nie mając pewności, czy nie ma w gadaninie staruszki ziarna prawdy. Przyniesiono zaraz ową starą czaszkę, złożoną w glinianej misie, a ona połączyła się sama z resztą ciała i zajaśniała ogromnym blaskiem. Wielkie między ludźmi panowało z tego powodu poruszenie, a syn owej wdowy, bezbożny i rozpustny, z miejsca się nawrócił i wstąpił do klasztoru.

W Cezarei zatem Demetriusz pozostał, choć kilkakroć jeszcze ciało jego uszczuplano. I tak pewien generał cesarski, który wiele zrobił dla miasta, broniąc go przed najazdami, otrzymał w podzięce dwa uda i cztery żebra świętego. Czaszkę Demetriusza na pewien czas zatrzymał sobie jeden z biskupów, kiedy na starość zrezygnował ze stanowiska i udał się do odległego monastyru w Chryzopolis. Kiedy jego następca odkrył straszną stratę, posyłał do Chrysopolis liczne listy z prośbami i pogróżkami, ale ani dawny biskup, ani pozostali mnisi, ani opat nie zamierzali pozbywać się świętej czaszki. Starczyło jednak, by ów świętokradca umarł, a czaszka w cudowny sposób ponownie przeniosła się do Cezarei i połączyła z resztą szczątków, tak, jak stało się to po arabskim najeździe. Inni twierdzą, że w Chrysopolis pozostała po niej cała żuchwa, mało kto jednak wierzy, że czaszka przeniosłaby się mocą cudu, porzucając za sobą jakąkolwiek swoją część, są to zatem kłamliwe opowieści, roztaczane przez chryzopolitańskich mnichów. Wiele jednak z tego przyszło dla losów ciała Demetriusza, bowiem historię o wykradzeniu i cudownym powrocie czaszki opowiadano na cesarskim dworze, a Konstantyn Porfirogeneta, obecny cesarz Greków, który wielce umiłował relikwie, słysząc to, polecił sprowadzić część szczątków świętego Demetriusza do Świętej Kaplicy Dziewicy przy Latarni Morskiej, tuż przy Chrysotriklinos, sali tronowej pałacu Bukoleon. Wówczas to na rozkaz cesarski odłączono od ciała lewe ramię (bez dłoni, ta bowiem została w Sebaście) i dwa żebra, które złożono w Konstantynopolu w osobnych relikwiarzach wielkiej urody, zdobnych perłami i emalią. Kiedy jednak dowiedzieli się o tym cesarzowa Helena Lekapene i patriarcha Polieuktos, sami zapragnęli dla siebie świętych szczątków, ona zatem otrzymała trzy kręgi, a on – dwa obojczyki. Co z wielką żałością przyjęto w Cezarei.

Tak oto jest ciało Demetriusza podzielone: prawe ramię w Tianie, w Konstantynopolu w komnatach cesarzowej trzy kręgi, w kościele Mądrości Bożej obojczyki, w pałacu Bukoleon lewe ramię bez dłoni, lewa dłoń w Sebaście wraz z lewą stopą, dwa uda i cztery żebra w nieznanym bliżej miejscu, ponoć w pałacu potomków owego generała gdzieś w Smyrnie, w Cezarei Kapadockiej reszta.

Jeśli, oczywiście, racji nie mają Koramczycy.

UDOSTĘPNIJ: