Polska
Gdańsk
W Gdańsku odbudowa idzie w dwu kierunkach, albo raczej, na dwu poziomach. W pionie nadziemnym bohaterami są architekci i murarze, a w pionie podziemnym – archeolodzy, którzy warstwa za warstwą odsłaniają najstarsze fundamenty tego, co po raz pierwszy pojawiło się w pergaminach jako urbs Gyddanyza.
Na Wybrzeżu [w:] „Węzeł gordyjski” oraz inne pisma rozproszone 1948–1998
Warszawa 2001
Nazwa Gdańska pojawia się w źródle pisanym po raz pierwszy w roku 997, ale ci, którzy ufają ziemi, specjaliści od zamierzchłości i pogłębień – słowem archeolodzy – na podstawie próbnych wierceń i niektórych zabytków umieszczają datę powstania na pograniczu IX i X wieku. Najstarsze i najbardziej długotrwałe ślady osadnictwa znajdują się we wschodniej części Starego Miasta, między ulicami Rycerską, Grodzką i Sukienniczą. Tam właśnie znajduje się główny wykop i tam działa sztab poszukiwaczy początku [...].
O jesieni, archeologii i smutku [w:] „Węzeł gordyjski” oraz inne pisma rozproszone 1948–1998
Warszawa 2001
Kazimierz
Do Kazimierza jedzie się z Puław zielonym tunelem – aleją wysadzaną odwiecznymi (patrz przewodnik) topolami. [...]
Wokół małego placyku, na którym wysiadamy, tłoczą się drewniane domki, małe jak kurniki. Niespodziewanie nad nimi wystrzela biały masyw kościoła. Stoimy przytłoczeni tym widokiem jak pod ścianą kamieniołomu. To Fara. Wydaje się, że za chwilę spłynie na miasteczko z chmur jak okręt. Jest śliczna, pogodna, renesansowa – i tylko gotycka dzwonnica tkwi w jej sytym ciele jak cierń.
Idziemy zaraz do Wisły: rozlewa się szeroko, a ponieważ dzień jest pochmurny i zimny, ma kolor zbitej skóry. [...]
Zamek królewski oczywiście sięga czasów Kazimierza Wielkiego. Biały postrzępiony mur wznosi się nad miasteczkiem, którego największą zaletą są widoki. Skubiemy te widoki jak różę, płatek po płatku. Miasteczko zbudowane jest na różnych poziomach, wciąż się albo schodzi, albo wchodzi pod górę – to tak, jakby szklaną kulę z widokiem obracać w dłoniach, przybliżać i oddalać od oczu.
List z Kazimierza [w:] „Węzeł gordyjski” oraz inne pisma rozproszone 1948-199
Warszawa 2001
Kraków
[...]
a tu ceglany śmieszny zgiełk
królewskie jabłko renesansu
na austriackich koszar tle
[...]
Wawel [w:] Struna światła
Warszawa 1956
Krynica
Kiedy odwiedziłem Krynicę po kilku latach nieobecności, stwierdziłem, że się tam sporo zmieniło: pobudowano nowe wille, zjawiły się nowe szyldy, kwiaty na klombach nie takie i nawet Góra Parkowa jakby inna. Tylko na murku koło Łazienek Starych siedział, jak dawniej, człowiek w tym samym kapeluszu i, jak dawniej – malował. A co najbardziej zdumiewające, malował podobnie jak przedtem, jakby nie istniał dla niego czas i ów niezapomniany kontredans od Picassa do Gierasimowa i z powrotem.
Nikifor [w:] „Węzeł gordyjski” oraz inne pisma rozproszone 1948–1998
Warszawa 2001
Olecko
Jestem tutaj wśród jezior i lasów pływam dużo i wiosłuję, mam pierwsze od 4 lat wakacje ale wszystko to jakby przez szybę i zaprawione wyrzutami sumienia. [...] Wędruję tu po różnych zapadłych dziurach, odkryłem b. piękną molennę starowierców w Wodziczkach.
Z. Herbert, C. Miłosz, Korespondencja
Warszawa 2006
Sopot
Jestem w Sopocie, słucham morza [...]. Tutaj rozpoczyna się małe misterium, wiosenna sesja sejmowa przyrody. Ziemia pachnie, pęki eksplodują – zamieszanie i niepokój krwi. Dzisiaj widziałem pierwszą muchę, która wydawała mi się Śliczna, jak wszystko co pierwsze.
Z. Herbert, J. Zawieyski, Korespondencja 1949–1967
Warszawa 2002
Od wczoraj ładna pogoda, ale już lato beznadziejnie chore. Morze tylko śliczne żyje swoimi kolorami nie biorąc udziału w sprawach ziemi. Na plaży trochę nieustraszonych plażowiczów i dużo meduz.
Z. Herbert, H. Elzenberg, Korespondencja
Warszawa 2002
Toruń
Kiedy staniecie w zimowy poranek w Toruniu wśród starych drzew – zobaczycie widok wyłaniający się z mgieł jak sztych: zwarty profil murów, baszt i bram, domów, kościołów i okien. I wtedy pomyślicie, że jest to naprawdę piękne miasto.
List z Torunia [w:] „Węzeł gordyjski” oraz inne pisma rozproszone 1948–1998
Warszawa 2001
Zwiedzanie zaczniemy oczywiście od serca miasta, od rynku. Ratusz Staromiejski znany z tylu obrazów i pocztówek jest w rzeczywistości i większy, i piękniejszy. Gotycka strzelista wieża z XIII wieku... [...]
Dobrze w letnie popołudnie zagłębić się w lasach gotyckich świątyń: Najświętsza Panna Maryja, Św. Jan, Św. Jakub – na posadzki pada rozkwitający blask witraży. Miasto otwiera się przed nami jak księga: rozwijają się mury obronne i bramy Mostowa, Łuk Cezara, Dwór Mieszczański, Gdanisko.
A wieczorem lęgnie się w krętych uliczkach średniowiecze i nie dziwimy się, jeśli już koło Krzywej Wieży, nad którą stromo wspina się księżyc, zobaczymy strażnika zgrzytającego blachą, ruszającego wąsami, który kroczy na nas prosto z halabardą wielką jak cień.
Otwarta brama [w:] „Węzeł gordyjski” oraz inne pisma rozproszone 1948–1998
Warszawa 2001
Warszawa
Dostałem ostatnio z łaski Mandaryna (oby jednak nie żył wiecznie) – pokój, to znaczy minimum ludzkiego spokoju i niezależności. Mój nowy adres: Z. H. Świerczewskiego 95/99 m. 108. Piętro oczywiście szóste (jak u Makuszyńskiego) z widokiem na Pałac Kultury i Nauki. Dzięki temu – rzec można – obcuję na co dzień z Koniecznością. Nawet zacząłem pisać już wiersz na ten temat „codziennie rano w moje okno stuka kamiennym szponem Pałac”.
Z. Herbert, H. Elzenberg, Korespondencja
Warszawa 2002
W Warszawie leje deszcz, jesienny, zimny i ani zapachu ziemi, ani pąków, ani cienia wiosny. Mam katar, kaszlę i piję mleko z masłem. W Bibliotece Narodowej zauważyłem dzisiaj, że świat przez czysto wymyte okna jest piękny. Twardy i piękny. Okno na świat trzeba myć często, choć to praca niewdzięczna.
Z. Herbert, J. Turowicz, Korespondencja
Kraków 2005
Zakopane
Siedzę w Zakopanem i patrzę w deszcz. Tak spędzam Święta. Trochę nawet smutno, więc staram się smutek zapisać. Jeżeli nie wpadnę na pomysł zdobywania Giewontu od strony Zakopanego, to przyjadę do Krakowa w pierwszych dniach maja.
Z. Herbert, J. Turowicz, Korespondencja
Kraków 2005