Dar Wandy Gawrońskiej dla Biblioteki Narodowej

Pani Wanda Gawrońska (ur. 1927) – pochodząca z polsko-włoskiej rodziny działaczka polonijna, jedna z najbardziej zasłużonych osób dla kultury i nauki polskiej, przekazała Bibliotece Narodowej rękopisy dwóch wierszy Juliusza Osterwy z lat 1935–1936, pisanych przez słynnego aktora dla niej i jej rodzeństwa: Heleny, Alfreda, Giovanny, Marii Grazii, Jana.
Hojny dar pani Gawrońskiej ujawnia poetycki talent twórcy „Reduty”. Świadczy też o przyjaźni łączącej Lucianę (z d. Frassati) i Jana Gawrońskich oraz ich dzieci z Juliuszem Osterwą.
Podarowane wiersze oprawiono w półpłótno i ozdobny papier. Pisane są czytelnym, lekko pochylonym pismem. Zawierają nieliczne autorskie poprawki i skreślenia. Do pierwszego z wierszy, zapisanego dwustronnie na sześciu kartach, dołączona jest koperta z 1935 roku zaadresowana do Luciany Gawrońskiej. Na ostatniej z kart tego wiersza widnieje miejsce i data: „listopad w Warszawie 1935”. Drugi wiersz, zapisany jednostronnie i liczący 21 kart, opatrzony został miejscem i datą „Łódź luty 1936”.
Pierwszy z nich jest wspomnieniem słonecznego lata spędzonego w Lignano – włoskim miejscu pamięci, gdzie w towarzystwie przyjaciół – Nelli, Wandy, Alfa, Giovanny, Gracji, ich Mamy i Papy – radośnie zapominało się o smutku i troskach. W Lignano umysł wspominającego – „będący ludziom wciąż na usługi” – zaznawał prawdziwego odpoczynku. W drugim wierszu pojawia się już nie włoskie, a polskie miasto, a także nawiązanie do Stefana Żeromskiego i jego opowiadania Pomyłki.
Stefan Żeromski
miał w sobie Ducha,
którego zawsze z pokorą słuchał. […]
Dlatego czcimy wielkich pisarzy
wielkich poetów, wieszczów-wróżbiarzy
że gdy spisują, co im się marzy,
to nam dodają… wyrazu twarzy…
a twarz jest przecie na podobieństwo Boże rzeźbiona
nie na szaleństwo…
Podobnie jak u Żeromskiego, tak w wierszu Osterwy pomyłki dotyczą interpretacji ludzkich losów. Dlatego w drugim wierszu widzimy mieszkańców Łodzi, miasta innego niż słoneczne Lignano: szarego, pełnego dymu, dusznego, o wszechobecnej wrzawie, krzyku i szumie, gdzie obserwacja ulicznego gwaru nasuwa ciche pytanie: „Nikt tutaj nie wie, co to modlitwa?” i stwierdzenie, że tamtejszymi ludźmi włada tylko jedna myśl: „zbierać pieniądze”. Mimo to Łódź jest miastem wyjątkowym, w którym prawdę o sobie i innych pozna się nie gdzie indziej, jak tylko w tamtejszym teatrze:
Teraz dopiero, gdy na nich patrzę,
jak kulturalnie siedzą w teatrze,
jak reagują w ciszy, w skupieniu
i jak przyjmują słowo w milczeniu,
Teraz dopiero „pomyłkę” widzę,
(tak, jak Żeromski) teraz się wstydzę,
żem włożył w oko zbyt proste szkiełko,
szyjąc wierszyki tanią igiełką….
Uważność spojrzenia, współczucie, sprawiedliwa ocena – to refleksje, z którymi pozostawiał czytelników zarówno pierwszy, jak i drugi wiersz. Wspaniałomyślnie podarowane przez panią Wandę Gawrońską, umożliwiają ich poznawanie kolejnym czytelnikom. Ponadto są jedynymi rękopisami wierszy Juliusza Osterwy obecnymi w zbiorach Biblioteki Narodowej.