Sto lat temu urodził się Tadeusz Różewicz - Aktualności - Biblioteka Narodowa

EN

Sto lat temu urodził się Tadeusz Różewicz

Sto lat temu urodził się Tadeusz Różewicz

Dziś przypada setna rocznica urodzin Tadeusza Różewicza. Jak zanotowała w swoich wspomnieniach jego matka, Stefania: „Tadeusz urodził się 9 października 1921 roku w Radomsku, ulica Reymonta 12, koło rzeczki Radomki”. Jego nazwisko wymieniamy jednym tchem obok naszych najwybitniejszych poetów XX wieku, noblistów Czesława Miłosza i Wisławy Szymborskiej.

W zbiorach Biblioteki Narodowej znajdują się rękopisy i maszynopisy wierszy i poematów Różewicza: Nauka chodzenia, Opowiadanie dydaktyczne, Domowe ćwiczenia na temat aniołów, ZwiastowanieNie wypowiedziane, poza tym dwa rękopiśmienne warianty Elegii, powstałej po śmierci Czesława Miłosza, a zamieszczonej w cyklu Cóż z tego że we śnie. Gwoli ścisłości: pierwsza wersja nosi tytuł Nadszedł czas, zaś druga Metamorfozy. W BN przechowywany jest również maszynopis sztuki Do piachu z uwagami i adnotacjami odręcznymi.

Do tego dochodzi korespondencja Różewicza do Moniki Żeromskiej, córki Stefana, do badaczki literatury Anny Micińskiej i poetki Ewy Lipskiej; do filozofa Leszka Kołakowskiego, do krytyków literackich Kazimierza Wyki i Ryszarda Matuszewskiego, ale także do prozaików: Mariana Pankowskiego, Jana Józefa Szczepańskiego i Tadeusza Konwickiego. Na osobną uwagę zasługuje blok listów do Henryka Voglera, pisarza i wieloletniego redaktora naczelnego Wydawnictwa Literackiego, którego pod pseudonimem Samuel Różewicz sportretował w opowiadaniu W najpiękniejszym mieście świata. Vogler jest zresztą autorem pierwszej pracy monograficznej na temat życia i twórczości Różewicza. Maszynopis książki Tadeusz Różewicz. Próba syntezy – co ciekawe, z adnotacjami samego Różewicza, który był czytelnikiem tej pracy jeszcze przed jej ukazaniem się drukiem – również przechowywany jest w Bibliotece Narodowej.

W bibliotece cyfrowej polona.pl można znaleźć także e-booki Tadeusza Różewicza. Wśród utworów są dostępne między innymi:

W zgodnej opinii literaturoznawców to jeden z największych, o ile nie największy odnowiciel, ale i prawodawca języka polskiej poezji po drugiej wojnie światowej. Odpowiadając na tezę filozofa Theodora Adorno, że po Auschwitz nie można już pisać wierszy, uprawiać poezji, postanowił jednak pisać, lecz pod jednym warunkiem: dla tego wstrząsającego doświadczenia, jakim była wojna i Holocaust, znajdzie nową dykcję, wypracuje nowy model poetyckiej ekspresji. W zakończeniu wiersza Widziałem cudowne monstrum kwestię tę ujął wprost: „w domu czeka na mnie / zadanie: / Stworzyć poezję po Oświęcimiu”.

O fenomenie jego wiersza, ascetycznego i lapidarnego, pozbawionego wszelkich ozdobników, kwiecistych przymiotników i rozbudowanych metafor pisali znakomici znawcy, poczynając od Kazimierza Wyki, przez Ryszarda Przybylskiego, Tadeusza Drewnowskiego i Jacka Łukasiewicza, po Zbigniewa Majchrowskiego. Jego sposób lirycznej wypowiedzi określono mianem czwartego systemu wersyfikacyjnego w polskiej poezji. Dzisiaj jego wersem posługuje się większość poetów młodszych pokoleń jako czymś naturalnym, nie zdając sobie sprawy, że piszą oni (ale i mówią) wersem Różewicza właśnie.

Jego zbiór wierszy zatytułowany Niepokój z roku 1947 to kamień milowy w historii polskiej literatury. Jednym z pierwszych recenzentów tego tomiku – do którego okładkę zaprojektował przyszły wybitny historyk sztuki Mieczysław Porębski – był Stanisław Lem, który błyskawicznie zorientował się, że liryka młodego Różewicza to zjawisko oryginalne i wyjątkowe. Jak skonstatował Julian Przyboś: „Są poeci, którzy długo dobijają się u wrót poezji o swoją muzę, długo jąkają swoją prawdę, dla której nie mają języka, i są poeci, którzy jak Minerwa z głowy Jowisza wyskakują zupełnie zbrojni. Z debiutujących po wojnie jeden jedyny poeta wystąpił w pełnej zbroi swej wyobraźni. To był właśnie Różewicz”. W podobnym tonie wypowiedział się przed śmiercią Stanisław Grochowiak: „Po wojnie nad Polską przeszła kometa poezji. Głową tej komety był Różewicz, reszta to ogon”. A przecież, warto przypomnieć, już Czesław Miłosz poświęcił mu – pomieszczoną w Świetle dziennym z 1953 roku – patetyczną pochwałę Do Tadeusza Różewicza, poety.

Był poetą od początku do końca, z krwi i kości, chociaż był równocześnie przeciwnikiem „poetyckości” i „literackości”. Jego najświetniejsze tomiki to: Czerwona rękawiczka, Formy, Twarz trzecia, a także opublikowane na przełomie XX i XXI wieku zbiory: Płaskorzeźba, Zawsze fragment, Szara strefa, Wyjście. Był mistrzem słowa, ale i mistrzem poetyckiego milczenia. W utworze tytułowym zbioru wierszy Ostatnia wolność, ogłoszonego w roku 2015, a więc w rok po śmierci poety, postulował: „nie odbierajcie mi wolności / milczenia / to już ostatnia wolność / która mi pozostała / po 77 latach pisania”. 

Był przecież nie tylko poetą, ale także prozaikiem. Najpierw autorem opowiadań wydanych w książkach Opadły liście z drzewPrzerwany egzamin, potem mikropowieści CóreczkaŚmierć w starych dekoracjach, wreszcie wysublimowanej prozy poetyckiej, jak Tarcza z pajęczyny czy Duszyczka, wreszcie utworów o wysokim stopniu eseizacji, których narratorem był pisarz we własnej osobie, a zebranych w kilku wydaniach Przygotowania do wieczoru autorskiego.

Różewicz to także renowator języka polskiego teatru, twórca własnej koncepcji teatralnej określonej mianem teatru niemożliwego lub teatru niekonsekwencji. Jego najznakomitsze sztuki to KartotekaKartoteka rozrzucona oraz Białe małżeństwo czy Pułapka, rzecz o egzystencjalnej zagadce Franza Kafki. Ale także przełamujące polskie tabu i polskie świętości dramaty: Spaghetti i miecz, Grupa Laokoona, Stara kobieta wysiaduje i wreszcie Do piachu. Ta ostatnia sztuka, nad którą pisarz pracował prawie dwadzieścia lat, bulwersuje zresztą do dziś.

A przecież Różewicz to także scenarzysta filmowy, współpracujący z młodszym bratem Stanisławem Różewiczem, współtwórcą tzw. polskiej szkoły filmowej. Ich wspólnym dziełem są takie filmy, jak m.in. Świadectwo urodzenia, Samotność we dwoje czy Drzwi w murze. Nie sposób przy okazji nie wspomnieć, że sztuka Białe małżeństwo została po latach zekranizowana przez Magdalenę Łazarkiewicz.

Różewicz to także felietonista, autor publikowanego w latach 1968–1976 na łamach miesięcznika „Odra” cyklu krótkich tekstów o literaturze, kulturze i współczesnym świecie Margines, ale…, a także diarysta – autor Kartek wydartych z dziennika drukowanych w „Odrze” w latach 1984–1985. Jego dziennik znany tylko z wyjątków, takich jak Dziennik z partyzantki czy Kartki wydarte z dziennika gliwickiego, nie został dotąd ogłoszony w całości.

Regularnie publikował na łamach najlepszych czasopism literackich: „Nowej Kultury”, „Przeglądu Kulturalnego”, „Twórczości” i „Dialogu”, ale żył z dala od centrum kulturalnego. Po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1949–1968 mieszkał w Gliwicach, potem przeniósł się do Wrocławia, chociaż władze PRL-u namawiały go na przeprowadzkę do Warszawy. Przyjaźnił się z poetami tak odmiennymi jak Julian Przyboś i Leopold Staff, ale także z pisarzami Tadeuszem Borowskim i Kornelem Filipowiczem, z profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego Kazimierzem Wyką, z redaktorem „Twórczości” Jerzym Lisowskim, z tłumaczami na język niemiecki Karlem Dedeciusem i Henrykiem Bereską, wreszcie z malarzami, zwłaszcza z Jerzym Nowosielskim, Jerzym Tchórzewskim i Tadeuszem Brzozowskim, ale również z prozaikiem Günterem Grassem i poetą Hansem Magnusem Enzensbergerem.

Poeta zmarł w swoim domu przy ulicy Promień we Wrocławiu 24 kwietnia 2014 roku. Zgodnie z jego wolą, 29 kwietnia jego prochy spoczęły na cmentarzu ewangelickim przy świątyni Wang w Karpaczu. Na płycie nagrobnej pod nazwiskiem poety został zamieszczony cytat z jego wiersza Kto jest poetą: „poetą jest ten który odchodzi / i ten który odejść nie może”.

UDOSTĘPNIJ:

Aktualności