Wacław Seweryn Rzewuski: niezwykłe dzieje polskiego magnata
Mogłaby to być fabuła opowiadająca o niezwykłym podróżniku, pisarzu, znawcy koni, zakochanym w Oriencie polskim szlachcicu, który podbił serca Beduinów.
Autor: Jan Bończa-Szabłowski
Thomas E. Lawrence, czyli Lawrence z Arabii (1888–1935), Anglik, który zapisał się niezwykłymi przygodami w czasie I wojny światowej i stał się przyjacielem Arabów, jest znany w całej Europie dzięki sfilmowaniu jego autobiograficznej powieści w 1962 roku. Mało kto jednak wie, że sto lat wcześniej na Bliskim Wschodzie pojawił się Polak, Wacław Seweryn Rzewuski, którego niespełna pięćdziesięcioletnie życie zasługuje z pewnością na pasjonujący wieloodcinkowy serial. Mogłaby to być fabuła opowiadająca o niezwykłym podróżniku, poecie, pisarzu i pamiętnikarzu, o znawcy koni, Europejczyku, zakochanym w Oriencie polskim szlachcicu, który podbił serca Beduinów.
Jeśli nie film, to... monumentalna edycja Biblioteki Narodowej – opublikowane niedawno krytyczne wydanie rękopisu Rzewuskiego Sur les Chevaux Orientaux et Provenant des Races Orientales (O koniach wschodnich i wywodzących się z ras orientalnych) – z jego listami, wspomnieniami, zapiskami z wyprawy do Arabii, a także sporządzonymi jego ręką mapami, szkicami i rysunkami przedstawiającymi nie tylko konie. To pięciotomowe dzieło, które dokumentuje obyczaje i kulturę Bliskiego Wschodu Arabii na początku XIX wieku, wydane w dwóch wersjach językowych, polskiej i angielskiej, z których każda zawiera też oryginalny tekst po francusku, w niezwykle kunsztownej edytorskiej oprawie samo w sobie jest dziełem sztuki.
Żyjący w latach 1784–1831 Wacław Rzewuski, jest w Polsce postacią ciągle mało znaną i niedocenianą. Warto przypomnieć, że był natchnieniem dla naszych poetów, malarzy, podróżników. Mickiewicz poświęcił mu Farysa (1828), Słowacki uwiecznił w Dumie o Wacławie Rzewuskim (1832), Wincenty Pol nazwał go Hetmanem Złotobrodym (1833).
Kiedy patrzy się na zasługi Wacława Rzewuskiego w szerzeniu oświaty, wspieraniu badań naukowych, na jego działalność kulturalną, współpracę z Tadeuszem Czackim, członkiem Komisji Edukacji Narodowej i współtwórcą Konstytucji 3 Maja – trudno pozbyć się wrażenia, że działaniami tymi pragnął zmazać winy swego ojca, Seweryna, hetmana polnego koronnego. Ten bowiem zapisał dość mroczną kartę w polskiej historii: przewodził obozowi przeciwników majowej ustawy, był inicjatorem konfederacji targowickiej. W czasie insurekcji kościuszkowskiej Sąd Najwyższy Kryminalny dla Korony i Litwy skazał go na śmierć, wieczną infamię, utratę wszystkich urzędów i konfiskatę majątków, wyrok przez powieszenie wykonano na podobiźnie hetmana (in effigie) w 1794 roku. Przed śmiercią ratował się pan hetman, wyjeżdżając z rodziną do Wiednia.
W Wiedniu Wacław Rzewuski studiował w prestiżowym Theresianum, założonej przez cesarzową Marię Teresę akademii wojskowej, po której ukończeniu wstąpił do armii austriackiej. Około 1804 roku spotkał się w Wiedniu ze swoim wujem, Janem Potockim, pisarzem, orientalistą i podróżnikiem. Autor Rękopisu znalezionego w Saragossie zainteresował go krajami Azji i Afryki Północnej, wprowadził do środowiska wiedeńskich miłośników kultury Wschodu. Rzewuski nauczył się arabskiego (mówił biegle po francusku, znał niemiecki i włoski), język turecki opanował dzięki Ramizowi Paszy, dawnemu admirałowi, wysłanemu do Rosji po przewrocie pałacowym w Stambule. W 1809 roku Wacław Rzewuski, wraz z austriackim znawcą Turcji i Bliskiego Wschodu Josephem von Hammerem-Purgstallem, założył „Mines de l’Orient. Fundgruben des Orients”, jedno z pierwszych w Europie czasopism orientalistycznych. Nie tylko je współredagował, zamieszczając na jego łamach własne rozprawy i korespondencje, ale też finansował. W 1817 roku w liście do współpracowników postulował rozpoczęcie systematycznych badań Azji poprzez organizację wypraw naukowych.
Wcześniej, w czasie Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku, przedstawił projekt sprowadzenia koni z Półwyspu Arabskiego do stadnin imperatora Rosji (i króla Polski) Aleksandra I, jego siostry, królowej wirtemberskiej Katarzyny Pawłownej.
Podróż na Wschód była marzeniem Rzewuskiego jeszcze w czasach służby w wojsku. Ostatecznie doszła ona do skutku w 1817 roku. Rzewuski, na czele orszaku Kozaków i w towarzystwie osobistego lekarza, skarbnika, sekretarza, tłumacza i weterynarza, ruszył z misją zakupu koni czystej krwi arabskiej. W Stambule poznał ambasadora Rosji barona Grigorija Aleksandrowicza Stroganowa, który dał mu listy polecające do rosyjskiego konsula w Aleppo. W Aleppo turecki gubernator Hurszid Pasza oddał mu do dyspozycji pałac, który polski arystokrata nazwał Gulistan, czyli Ogród Różany, nawiązując do utworu perskiego poety Sadiego z Szirazu. Gulistan szybko stał się salonem literackim, miejscem towarzyskich spotkań i dyskusji.
Z Aleppo w latach 1818–1820 podejmował wyprawy na pustynię, na tereny dzisiejszego Libanu, Palestyny, Syrii, Iraku, Turcji (Anatolia). Wraz z pielgrzymką dotarł aż do bram Mekki na Półwyspie Arabskim.
Rzewuski interesował się życiem codziennym mieszkańców pustyni. Urzekła go pogoda ducha Beduinów, ich gościnność, przywiązanie do tradycji i silne więzy rodzinne. Zdobył sympatię i zaufanie tubylców, którzy podziwiali jego twardy charakter, umiejętności jeździeckie, sztukę władania bronią, ale też znajomość koni, o których potrafił opowiadać z wielką pasją. Brał udział w wyprawach wojennych plemion, a z jednym z wodzów zawarł przymierze krwi. Przyjęty został do 13 szczepów beduińskich i otrzymał tytuł emira. Beduini nadali mu imiona Abd al-Niszan, czyli „Sługa znaku”, oraz Tadż al-Fahr, czyli „Korona Sławy”.
Zakupu koni dokonał już podczas pierwszej wyprawy. Wybierał je nie tylko dla cara Aleksandra I, dla królowej Wirtembergii Katarzyny, dla wielkiego wezyra, ale także dla siebie – najwięcej koni trafiło do stadniny w rodzinnym Sawraniu na Podolu. Osiadł tam po powrocie do kraju w 1820 roku. W pałacu zgromadził kolekcję orientalnych rękopisów, książek, strojów i broni, miał też imponujący zbiór fajek. W beduińskim stroju przemierzał z Ukraińcami stepy, zaczęli śpiewać o nim pieśni: Hej Pane Hetmane Zołotaja Boroda. Zaprzyjaźnił się z Tomaszem Padurrą, miłośnikiem folkloru i muzyki ukraińskiej, piewcą kozaczyzny.
W marcu 1820 roku Józef Sękowski, polski orientalista, przyjaciel Mickiewicza, w liście z Libanu do Joachima Lelewela pisał:
Wracając do Rzewuskiego, muszę ci powiedzieć, że ten człowiek czyni zaszczyt naszemu imieniowi w stronach tak dalekich od naszej ojczyzny. Zawsze jednostajnie utrzymany charakter i szlachetność narodowa i kilka prawdziwie wspaniałomyślnych postępków jednają mu słuszne uważanie i poszanowanie dla uczuć narodowych, które nam smutnym zbiegiem okoliczności wielka część Europy za zbrodnie poczytuje.
W 1825 roku Rzewuski nawiązał kontakty z konspiracyjnym Towarzystwem Patriotycznym, po rozgromieniu spisku przez władze „znajdował się pod śledztwem”. Podczas powstania listopadowego wystawił oddział jazdy kozackiej, przeznaczając dla niej ukochane konie arabskie. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w 1831 roku, dowodząc oddziałem w przegranej bitwie pod Daszowem.
Nie tylko podręcznik
Tytuł manuskryptu Wacława Seweryna Rzewuskiego O koniach wschodnich i wywodzących się z ras orientalnych, jest mylący, bo sugeruje podręcznik hodowlany. Tymczasem jest to dzieło niezwykłej klasy, unikatowe w skali światowej, znacznie wykraczające poza zakres literatury fachowej, ze swadą i znawstwem opisujące fenomen kultury Orientu, bogato ilustrowane przez autora.
Publikację o tak zakrojonej tematyce Rzewuski planował jeszcze przed wyruszeniem w podróż po krajach Bliskiego Wschodu. Przygotowywał się do tego bardzo starannie. Gromadził dostępną literaturę, czytał prace współczesnych i starożytnych mędrców. Pisał m.in.: Traktat Hipokratesa o wodach i powietrzu dał mi bardzo dokładne pojęcie o temperamencie Beduinów oraz: Od Herodota wiemy, że trzej bracia Nesamonowie, po przekroczeniu północnej korony basenu musieli przejść wielkie bagna, żeby dotrzeć do Nigru. Rzewuskiego w jego zamiarach utwierdzał baron Stroganow, a on sam uznał, że bezcennym materiałem będzie nie tylko wiedza dotychczasowa, zgromadzona w książkach, ale też własne doświadczenia zawarte w notatkach z podróży.
Rzewuski był świetnym obserwatorem życia i łatwo nawiązywał relacje z napotkanymi ludźmi. Lubił być w centrum wydarzeń. Miał duszę reportera. Bardzo pomocne okazały się jego zdolności językowe. O tym, że przebywa w danym miejscu oraz bierze udział w konkretnym wydarzeniu, zaświadcza własnymi słowy. Odwołuje się do ówczesnej antropologii i socjologii. Poznając Beduinów, przejmuje ich obyczaje, zachowanie, by lepiej ich zrozumieć. Podziwia ich umiejętność życia w zgodzie z naturą, kierowania się nie tylko intuicją, ale też węchem, wzrokiem i pamięcią, by przetrwać w trudnych warunkach.
W pierwszym tomie Rzewuski prezentuje szlak, którym wędrował w stroju Beduina. Opisuje położenie geograficzne Arabistanu, jego klimat, objaśnia nazwy geograficzne, wspomina o religii, obyczajach i zwyczajach, a nawet o chorobach występujących na tym terenie.
Tom drugi to skrupulatna charakterystyka konia arabskiego. Znajdziemy tam nie tylko szczegółowy opis cech fizycznych zwierzęcia, ale też uwagi o jego niewątpliwym pięknie, o powstaniu i historii rasy, a nawet... o wpływie klimatu na temperament.
Opowieści wciągają:
Temperament Nadżdi Kuhajlana – pisze Rzewuski – jest powściągliwy. Nie potrzebuje on dużo jeść ani pić. Upalny klimat nie pobudza takiego apetytu, jaki spotykamy u naszych koni w Europie. Rodzaj i małą ilość pożywienia, które Beduini mogą dostarczyć koniom, nadaje im znaczną wytrzymałość. Podobnie pocenie, choć występuje ciągle, jest niezauważalne. Niezależnie od szybkości biegu nigdy nie widziałem pocących się koni arabskich.
Rzewuski lubi konfrontować własne spostrzeżenia z tymi, z którymi wcześniej się spotkał. Polemizuje z utartymi schematami myślenia. Wspomina na przykład, że Beduini, których poznał, okazali się (wbrew temu, co sądzili o nich Europejczycy), ludźmi o łagodnym sercu, wielkiej życzliwości, uczciwości i otwartości. Zachwyca go, iż dla Beduina bycie mężem i ojcem jest największym zaszczytem. Pisze też:
Choć prawo koraniczne pozwala na wiele żon, to wśród Arabów z pustyni nie ma zwyczaju posiadania więcej niż jednej. Bogaty widzi w kobiecie tylko narzędzie przyjemności, Beduin znajduje w kobiecie żonę, towarzyszkę, pocieszenie.
Rękopis zawiera ponad 400 kolorowych ilustracji, są mapy, rysunki koni i jeźdźców, są też nuty, które pozwalają odtworzyć muzykę beduińską sprzed 200 lat, a także spisy plemion beduińskich.
W latach dwudziestych XX wieku manuskrypt stał się własnością Biblioteki Narodowej. Po konserwacji, do dziś znajduje się w jej zbiorach. Dostępny jest w serwisie Cyfrowej Biblioteki Narodowej POLONA.
O koniach wschodnich i wywodzących się z ras orientalnych Wacława Seweryna Rzewuskiego kupisz TUTAJ