Nie tylko poeta
Nie tylko poeta
Należy do najbardziej znanych w świecie – czyli najczęściej tłumaczonych – polskich poetów XX wieku. Jego międzynarodowa kariera rozpoczęła się od opublikowanego w 1964 we Frankfurcie nad Menem zbioru Gedichte w przekładach Karla Dedeciusa, w roku 1968 Penguin Books wydał tom Selected Poems w przekładach na angielski Czesława Miłosza i Petera Dale’a Scotta, opatrzony entuzjastyczną, ale rzeczową przedmową Alfreda Alvareza. Następne przekłady mnożyły się niczym grzyby po deszczu. W 1977 roku nakładem prestiżowej oficyny Oxford University Press ukazał się wybór wierszy Herberta w przekładach Bogdany i Johna Carpenterów, frankfurcka oficyna Suhrkamp pokusiła się o kilka kolejnych wyborów wierszy i eseistyki Herberta. Jego utwory przełożono na wszystkie najważniejsze języki świata. Wśród tłumaczy znaleźli się tacy mistrzowie, jak m.in. Miroslav Holub, Klaus Steammler, Oscar Jan Tauschinski, Paolo Marchesiani, István Kovacs, Sándor Weöres, Petar Vujičić.
Za licznymi przekładami rychło przyszło międzynarodowe uznanie. W roku 1965 przyznano poecie nagrodę im. Nikolasa Lenaua, w roku 1973 im. Johanna Gottfrieda Herdera, w 1984 roku Międzynarodową Nagrodę Pisarską Walijskiej Rady Sztuki. W 1987 roku poeta został uhonorowany w Budapeszcie nagrodą im. Gabora Bethlena, zaś w 1988 Nagrodą im. Brunona Schulza, ufundowaną przez amerykańską Fundację Studiów Polsko-Żydowskich i amerykański PEN Club. Rok 1990 to Nagroda Jerozolimy, 1991 przyznawana w Słowenii nagroda Vilenica. W roku 1995 otrzymał poeta Nagrodę im. Thomasa S. Eliota, ufundowaną przez The Ingersoll Foundation przy The Rockford Institute w Chicago (wcześniej otrzymali ją m.in. Jorge Luis Borges, Eugene Ionesco i Mario Vargas Llosa), natomiast w 1996 Nagrodę Miasta Münster. Jako jedyny polski twórca znalazł się w renomowanym wydawnictwie An Introduction to 50 Modern European Poets, opracowanym przez Johna Pillinga. Dodać trzeba, że do leksykonu tego trafili najwybitniejsi poeci XX wieku od Charlesa Baudelaire’a do Josifa Brodskiego.
A przecież Zbigniew Herbert to nie tylko wybitny poeta, ale równie znakomity eseista. Jego książki Barbarzyńca w ogrodzie, Martwa natura z wędzidłem oraz wydane już po jego śmierci Labirynt nad morzem i Król mrówek to fascynujące opowieści o podróżach po Francji i Włoszech, po Holandii, po Grecji. Tym, co na przemian szokuje i zachwyca w narracjach podróżnych Herberta, jest swoboda, z jaką od refleksji nad freskami Piera della Franceski lub obrazów Sassety, katedry w Sienie czy Orvieto, przechodził do opisu omletu z truflami, pizzy, sałaty z czosnkiem, smaku campari lub bukietu chianti. W wędrówkach Herberta ważne jest wszystko: jaskinie w Lascaux, bazylika w Paestum, prawda o gwelfach i gibelinach, legenda albigensów, tajemnica templariuszy, a również życzliwość właściciela trattorii, uśmiech dziewczyny mijanej na ulicy, kolor oliwek i zapach chleba. Pisząc swoje szkice z podróży, pisarz uczył swojego czytelnika trudnej sztuki podróżowania.
Herbert to także dramaturg, chociaż dzisiaj jego dramaturgia jest nie tylko najmniej znanym wcieleniem pisarskim tego autora, ale także zapomnianym. Jest on autorem dwu sztuk o charakterze historycznym: Jaskinia filozofów i Rekonstrukcja poety, a także dwie sztuk na tematy współczesne: Drugi pokój oraz Lalek, a także słuchowiska radiowego Listy naszych czytelników. Z dramatami Herberta jest swego rodzaju kłopot natury genologicznej. Dla jednych są to bowiem sztuki teatralne, dla innych słuchowiska radiowe, dla jeszcze innych dialogi filozoficzno-poetyckie, nie brakowało też opinii, że utwory te utrzymane są w poetyce scenariuszy filmowych. Sam Herbert w podtytule Lalka zamieścił określenie „sztuka na głosy” i niewykluczone, że ta kwalifikacja gatunkowa jest najcelniejsza. Czytane dzisiaj okazują się nadal ważne i aktualne, ponadto dają wielkie pole dla reżyserskiej inwencji oraz aktorskich popisów. Jaskinia filozofów i Rekonstrukcja poety to przecież nie tylko demitologizacja Sokratesa i Homera, ale przede wszystkim naszego, bardzo szkolarskiego, pełnego banałów i truizmów, wyobrażenia o antyku, klasycznej filozofii i literaturze. Bohaterami pozostałych sztuk nie są luminarze kultury, lecz ludzie przeciętni, poniekąd tacy jak my: borykający się z życiem, samotnością i strachem przed śmiercią, bezbronni wobec losu. A jednocześnie nieczuli na nieszczęście innych.
Mówi się, że wybitny pisarz żyje dwa razy, po raz drugi po śmierci, w swoich utworach. Po śmierci Zbigniewa Herberta okazało się, że był jednym z ostatnich w polskiej literaturze, który tak intensywnie i tak finezyjnie uprawiał sztukę espistolografii, o czym przekonują ogłoszone już w XXI wieku tomy wieloletniej korespondencji z mieszkającymi w Londynie przyjaciółmi Magdaleną i Zbigniewem Czajkowskimi, z profesorem Henrykiem Elzenbergiem, z redaktorem „Tygodnika Powszechnego” Jerzym Turowiczem, z pisarzami: Jerzym Zawieyskim, Czesławem Miłoszem, Arturem Międzyrzeckim (i jego żoną Julią Hartwig), Stanisławem Barańczakiem, wreszcie z historykiem sztuki Tadeuszem Chrzanowskim. Ukazało się kilka tomów jego utworów opublikowanych wyłącznie w prasie, z których najważniejszy to opracowany przez Pawła Kądzielę „Węzeł gordyjski” oraz inne pisma rozproszone 1948–1998. W roku 2008 Ryszard Krynicki wydał we własnym opracowaniu edytorskim monumentalny, liczący osiemset stron tom Wierszy zebranych, zaś w 2010 równie monumentalny tom Utwory rozproszone (Rekonesans), w którym znalazły się wiersze i szkice niedrukowane w żadnej z ogłoszonych za życia poety książek, odczytane przez Krynickiego z rękopisów.
Czytelnik zainteresowany twórczością tego pisarza ma do dyspozycji wznowienia jego poszczególnych tomów poezji, książek eseistycznych, a także zebranych w jednym tomie utworów dramatycznych. Do tego trzeba dołożyć jeszcze tom Herbert nieznany. Rozmowy, czyli zbiór wywiadów, jakich pisarz udzielił przedstawicielom prasy literackiej i kulturalnej, i jeszcze album Herbert. Znaki na papierze.
Utwory literackie, rysunki i szkice, w którym znalazł się wybór jego amatorskich prac plastycznych, wykonanych podczas rozlicznych wojaży po świecie.
Czytajmy Zbigniewa Herberta!
Janusz Drzewucki