Leopold Godowski - charakterystyka gry
Leopold Godowski należał bez wątpienia do najwybitniejszych pianistów w historii. Stawiany był w jednym rzędzie z Józefem Hofmannem i Sergiuszem Rachmaninowem, którzy bardzo wysoko cenili jego pianistykę. Był w zasadzie autodydaktą, który dzięki swojej pracowitości i systematyczności, jak mało kto, zgłębił tajniki gry na fortepianie. Słynął z perfekcyjnej techniki i niebywałej wręcz sprawności w posługiwaniu się lewą ręką. Strona techniczna nie była jednak dla niego celem samym w sobie, ale środkiem artystycznego wyrazu, narzędziem służącym do sprawnego przekazywania treści muzycznych. Artysta znany był także z niezwykłej erudycji i perfekcyjnej znajomości nut. Uczeń Hofmanna Abram Chasins wspominał, że „Godowski znał właściwie każdą nutę, każdy znak na każdej stronie praktycznie każdego wydania standardowej literatury fortepianowej”.
W zbiorach Biblioteki Narodowej znajdują się chopinowskie nagrania Godowskiego dokonane w l. 1913-1930 dla firmy Brunswick oraz amerykańskiej i brytyjskiej Columbii. Wśród zarejestrowanych utworów znalazły się: Sonata b-moll, obszerny wybór Nokturnów (b-moll i Es-dur z op. 9, F-dur i Fis-dur z op. 15, cis-moll i Des-dur z op. 27, H-dur z op. 32, g-moll i G-dur z op. 37, fis-moll z op. 48, f-moll z op. 55 oraz e-moll op. 72), Walce (As-dur op. 34 i 42, cis-moll op. 64), Polonez As-dur op. 53, Scherzo E-dur, Impromptu As-dur op. 29, Impromptu-Fantaisie cis-moll, a także dwie Etiudy z op. 25 (As-dur i F-dur).
Wiedząc, jak wielkim szacunkiem darzyli Godowskiego czołowi pianiści jego epoki z Hofmannem na czele, w jakich superlatywach opisywał go jako chopinistę wybitny krytyk i pisarz muzyczny James Huneker i znając jego nieustanne dążenie do perfekcji, należałoby spodziewać się kreacji na najwyższym poziomie. Tak jednak nie jest. Najogólniej rzecz ujmując są to interpretacje nierówne, czasami pozbawione głębszego wyrazu (Busoni w złośliwych żartach przyrównywał grę Godowskiego do pianoli), nerwowe, z których, poza bardzo sprawną „egzekucją” i śpiewnym dźwiękiem, niewiele wynika. Warto więc zastanowić się, jakie były przyczyny takiego stanu rzeczy.
Sam Leopold Godowski apelował w jednym z listów: „Proszę nie oceniać mnie po nagraniach!”. Tłumaczył to w sposób następujący: „Wszystkie moje nagrania powstały, gdy technika była jeszcze bardzo prymitywna. Lewą ręką trzeba było grać głośniej niż prawą; pedału należało używać oszczędnie lub w ogóle z niego rezygnować, gdy obie ręce znajdowały się blisko siebie. Strach przed prostymi błędami rósł podczas samego nagrania [...]. To była istna męczarnia, wprost proporcjonalna do wrażliwości artysty. Wiosną 1930 roku zapadłem na zdrowiu właśnie z powodu tego niebywałego napięcia nerwowego. I jak tu myśleć o nastroju czy emocjach!”. Tyle pianista. Powstaje zatem problem z oceną wiarygodności nagrań i ich wartości dokumentalnej. O ile w przypadku Józefa Hofmanna, bliskiego przyjaciela artysty, zachowały się również nagrania koncertowe, o tyle tutaj do dyspozycji pozostają jedynie nagrania studyjne Godowskiego. Warto więc zastanowić się, czy analizując jego interpretacje, nie należałoby wziąć je w swego rodzaju cudzysłów i potraktować jako pewną wartość przybliżoną?
Kwestia wiarygodności nagrań ma też wymiar praktyczny, ściśle związany z konkretnymi pomysłami interpretacyjnymi. Niestety w większości wypadków są to pytania bez odpowiedzi. Oto przykłady. W których miejscach „podkreślenia” partii lewej ręki (jego zdumiewająca technika) i „polifonizacja” to efekt zamierzony, a gdzie jest to konieczność podyktowana wyłącznie niedoskonałą techniką rejestracji dźwięku, o której wspominał sam pianista? W których utworach dość gwałtowne i mogące budzić uzasadnione zastrzeżenia zmiany agogiczne (niektóre Nokturny, jak np. b-moll op. 9, e-moll op. 72) to efekt stresu związanego z nagrywaniem płyt, a gdzie jest to autorskie podejście do chopinowskiego tempo rubato?
Zastanawiający jest także dobór szybszych temp w środkowych częściach utworów lub fragmentach przynoszących zmiany nastroju (np. Polonez As-dur, Nokturn b-moll, Scherzo E-dur). Siłą rzeczy powoduje to zmniejszenie zamierzonych przez kompozytora kontrastów i nasuwa pytanie, czy na pewno jest to zabieg celowy, podyktowany względami interpretacyjnymi (konsekwencje – Polonez odarty z majestatu, Nokturn pozbawiony nokturnowości, „nieustający śpiew” tria w Scherzu E-dur pozbawiony ekstatyczności oraz wszelkiej oniryczności). Aby rozwiązać tę zagadkę wystarczy przyjrzeć się dokładniej Nokturnom, które zostały zarejestrowane w czerwcu 1928 roku. Ze względu na zbieżność formy łatwiej o porównania i wnioski. Nokturn Des-dur z op. 27 należy do najbardziej udanych interpretacji w tym zestawieniu – tempo właściwie dobrane do charakteru utworu, dbałość o piękno dźwięku, brak chimerycznych zmian agogicznych. Podobnie jest z Nokturnami z op. 37. Pierwszy w g-moll nie gubi nastroju „pieśni nocy”, ustęp chorałowy przeprowadzony jest zdecydowanie, ale bez nerwowego pośpiechu. Z kolei w drugim, „romansowym”, w G-dur, kołysząca część środkowa sostenuto grana jest ze spokojem i skontrastowana z głównym wątkiem, dzięki czemu interpretacja zyskuje na wartości. Jaki z tego wniosek? Skoro wśród Nokturnów, zarejestrowanych w odstępie zaledwie kilku dni, znaleźć można wartościowe interpretacje, pozbawione kapryśnych zmian agogicznych, znaczy to, że nerwowość, obecna w większości pozostałych utworów tego gatunku (i innych rejestracjach Godowskiego), to „produkt uboczny” stresującej atmosfery podczas sesji nagraniowych. Trudno bowiem uwierzyć, by taki perfekcjonista jak Godowski pozwolił sobie na dalece idącą niekonsekwencję i nonszalancję w podejściu do Chopinowskich arcydzieł i tekstu.
Oprócz wspomnianych Nokturnów wyróżnić należy interpretację Sonaty b-moll. Kto wie, czy nie jest to najbardziej udana kreacja chopinowska Leopolda Godowskiego. Jego wizja dramatu jest spójna, zrealizowana konsekwentnie, zdaje się uwypuklać nieuchronność zdarzeń, od których nie ma już ucieczki. Na większą uwagę zasługują także Impromptus oraz Etiudy, które pianista znał i ukochał jak mało kto (stworzył nawet własne Studia nad etiudami Chopina).
Reasumując, nagrania utworów Chopina pozostawione przez Godowskiego nie dają wyobrażenia o jego rzeczywistych możliwościach i kunszcie pianistycznym, z którego słynął. Wraz z rozwojem kariery koncertującego pianisty interpretacje jego stawały się coraz bardziej obiektywne, a narastająca trema (przytłaczające poczucie odpowiedzialności) powodowała, że osobowość artysty stawała się coraz mniej widoczna. Otwierał się jedynie grając w gronie przyjaciół i rodziny. Zatem nagrania pianisty to jedynie dalekie echo jego interpretacji koncertowych, które z kolei były namiastką tego, co dostępne było nielicznym.