Jacek Dehnel. KOSMOGRAFIA. III. HISZPANIA ANTYCZNA - Zapraszamy - Biblioteka Narodowa

EN

Jacek Dehnel. KOSMOGRAFIA. III. HISZPANIA ANTYCZNA

Modlitwa prefekta miasta Olisipo w prowincji Hispania Ulterior
Lusitania, 19 r. p.n.e.

Kogom obraził, którego z wszechmocnych Bogów, skoro zesłali mnie do krain tak odległych, że przez okno mojego domu mogę bez mała oglądać Słupy Herkulesa? Czym odkupić mogę moją winę, jaką ofiarą, paleniem jakich kadzideł, krwią ilu zwierząt? Jeśli całe imperium ma tyle miast, objętych wraz z Azją, Afryką i Europą obręczą oceanu – czemu akurat tutaj musiałem trafić? Czy sprawiły to winy moich ojców, dziadów i naddziadów, których woskowe maski z taką czcią przechowuję w lararium, czy też sam bluźniłem albo w jakikolwiek inny sposób okazałem lekceważenie bogom, że tak mnie traktują?

Zmiłuj się nade mną, Jowiszu, widząc ubóstwo i słabość tej prowincji, którą w całości wymieniłbym na spłachetek Lacjum. Tutejsze miasta są biedniejsze niż niejedna wieś w Italii, tutejsze wsie – biedniejsze niż łyse skały.

Zmiłuj się nade mną, Merkury, widząc, jak marne sprzedaje się tu towary; żadnych wonności z Arabii, tylko odór kozłów i gnoju. Żadnej purpury z Tyru, jedynie szary brud osadza się na togach.

I ty się nade mną zmiłuj, Bachusie. Nikt tu nie słyszał o amforach pełnych falerna, przypławionych prosto z Kampanii, najtańsza, kwaśna posca uchodzi tu za rarytas. A tego paskudztwa nie tknąłby nawet najmniej wybredny z twoich sylenów, najbardziej oszalała z twoich menad wyplułaby je ze wstrętem.

Zmiłuj się nade mną, Wenero, widząc, że niektóre owce budzą w lędźwiach więcej żaru niż tutejsze kobiety i chłopcy; kto nie jest koślawy, ma parchy, kto nie ma parchów, ma twarz brzydką jak koryto, kto ma twarz ładną, jest koślawy.

I ty się nade mną zmiłuj, czysta Westo, bo w kraju tym nie słyszano, jak się zdaje, o czystości; mimo swej brzydoty wszyscy gżą się tu jak zwierzęta, bez żadnego umiaru. Zmiłuj się nade mną, Febusie, słysząc, jakie krzyki uchodzą tu za śpiew, jaki zgiełk – za muzykę; ich pieśni są jak powrzaskiwania mulników, ich instrumenty – jak skorupy potłuczonych garnków. Jeśli jakiś poeta miałby tutaj układać stopy wierszowe, musiałby być katem albo rzeźnikiem, nikt bowiem inny nie znalazłby słów dość plugawych, by pasowały do tej tortury uszu.

I ty, siostro jego, Diano, zmiłuj się nade mną! W Luzytanii poluje się na byle ptaszka wielkości dłoni, na szczura, na jaszczurkę niemalże, bo całą zwierzynę tutejszą wybito w porach głodu i teraz łowca jest szczęśliwy, jeśli wróci z polowania z mięsem, którym zdoła wypełnić jeden garnczek. Zmiłuj się nade mną, Eskulapie, widząc, jak obrzydliwe trawią ten ludek choroby, jakie mają kalectwa, wrzody, liszaje, parchy, wypryski! Jeśli przypadkiem sprawisz, że w innych prowincjach imperium wszyscy nagle wyzdrowieją, prześlij tu każdego z medyków, i tak znajdą w bród pracy na całe lata.

Zmiłuj się nade mną, Neptunie, i ponieś mnie już wkrótce ku innym prowincjom. Prawdziwe bowiem życie jest gdzie indziej: tu całymi dniami słyszę tylko, że jeden Luzytańczyk ukradł drugiemu kurę, że w sąsiedniej kolonii dwie ladacznice pobiły się o klienta, że krawiec próbował okraść szewca, a szewc – krawca, że jakiś legionista upił się na umór i utopił w rzece, a inny spadł z urwiska i cudem tylko przeżył. Jeśli nie zabiją mnie tutejsi muzykanci, ladacznice, wina i inne towary, to z pewnością zabiją mnie tutejsze plotki i tak oto Sekstus Salwiusz, który przeżył febrę i dwie żony, umrze z nudów.

Zmiłujcie się nade mną, wszyscy bogowie! Wyślijcie mnie tam, gdzie plotki są ciekawe, wina smaczne, kobiety i chłopcy piękni, muzyka miła dla ucha. Do Rzymu, do Aleksandrii, do Cezarei, byle dalej od Olisipo. Olisipo-mysia dziura, Olisipo-brud w załomie skały, Olisipo-siedlisko pluskiew. Zabierzcie mnie z Olisipo, wszechmocni!

(znana jest bardzo podobna, acz nieco od tej późniejsza modlitwa Sekstusa Salwiusza, w której prosi bogów o zabranie w ciekawsze miejsce niż Aleksandria; być może chodzi o tego samego urzędnika rzymskiego)

UDOSTĘPNIJ: